Отображение сетевого контента Отображение сетевого контента

Навигация Навигация

Отображение сетевого контента Отображение сетевого контента

Wywiad z Dziekanem WSMiP UJ

Rosja-Polska: owocny i merytoryczny dialog o polityce  

Przyjęło się myśleć, że obszar polityczny w stosunkach rosyjsko-polskich jest bardziej źródłem napięć, niż wzajemnego zrozumienia. Tymczasem aktywna współpraca środowisk naukowych udowadnia, że dialog między oba krajami wokół tego zagadnienia jest możliwy. Wzorcowym jego przykładem są doroczne konferencje, organizowane przez Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ i Wydział Politologii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. Łomonosowa. O szczegóły tego przedsięwzięcia korespondent „Głosu Rosji" zapytał profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziekana Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, historyka myśli politycznej Bogdana Szlachtę.

Kiedy i jak powstał pomysł organizowania takich konferencji?

Pomysł zrodził się przed trzema laty. Koledzy z Wydziału Politologii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. Łomonosowa wizytowali nas w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym samym roku odwiedziliśmy kolegów z Moskwy jako przedstawiciele Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wówczas pojawił się pomysł, abyśmy każdego roku organizowali konferencje z udziałem naszych członków naszych jednostek i nie tylko.

Jakie kwestie poruszane są na tych konferencjach?

Jesteśmy politologami, a nie historykami, więc bardziej nas interesują sprawy współczesne. Nasza uwaga skupia się na wydarzeniach z XX wieku, z okresu Związku Radzieckiego i PRL, a zwłaszcza na tym, co się dzieje po rozpadzie tzw. bloku wschodniego. Pierwsza taka konferencja, która odbyła się we wrześniu 2011 roku w Moskwie, dotyczyła stereotypów w stosunkach polsko-rosyjskich. Druga,  zorganizowana w następnym roku w Krakowie, była poświęcona wartościom w polityce. Tegoroczna, trzecia już konferencja odbywała się w Moskwie pod hasłem „Kultura polityczna w Polsce i w Rosji".

W jakich kwestiach strona rosyjska i polska mają podobne zdanie? Na czym polegają rozbieżności?

Przede wszystkim próbujemy wzajemnie zrozumieć kategorie, którymi się posługujemy do opisu rzeczywistości. Nasze konferencje pokazują, że wiele kategorii stosujemy wspólnie i podobnie je rozumiemy. Oczywiście, są też rozbieżności w terminologii lub w sposobach pojmowania poszczególnych kategorii, nie tylko gdy chodzi o ocenę wydarzeń historycznych, lat po II wojnie światowej, ale także gdy idzie o sposób rozumienia np. suwerenności.

Czyli historia ma jakiś wpływ?

Niewątpliwie. Stereotypy, o których mówiliśmy na pierwszej konferencji, są zakorzenione w przeszłości. Te kategorie, które wspólnie stosujemy i podobnie rozumiemy, mogą jednak posłużyć do opisu innego widzenia rzeczywistości. Konferencje te z jednej strony pozwalają nam ustalić wspólny język, ale z drugiej – tym wspólnie  ustalonym językiem opisać różne punkty widzenia. Dzięki temu sporządziliśmy „protokół rozbieżności" w postrzeganiu wydarzeń historycznych, procesów politycznych zachodzących na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, co jest bardzo potrzebne w pracy naukowej.

Kto uczestniczy w tych konferencjach ze strony polskiej i rosyjskiej?

Ze strony rosyjskiej uczestniczą przedstawiciele ośrodków politologicznych z całej Rosji – od Chabarowska po Petersburg, Moskwę i Saratów. Z naszej strony ten krąg jest nieco szerszy, co wynika ze specyfiki kierowanego przeze mnie Wydziału: są to politolodzy z jednej strony i kulturoznawcy z drugiej. Dzięki obecności kulturoznawców jesteśmy w stanie sobie uświadomić, jak pewne procesy polityczne są kulturowo uwarunkowane, jak odrębności kulturowe polsko-rosyjskie wpływają na różnice w decyzjach politycznych.

Czy jakieś zagadnienia wzbudzają szczególne emocje?

Muszę jednoznacznie powiedzieć, że konferencje są bardzo merytoryczne. Na konferencje odbywające się i w Polsce, i w Rosji przygotowywane są wystąpienia, które nie apelują do emocji, lecz opierają się na analizie podejmowanej i dyskutowanej także przez drugą stronę.

 

Część II

 

Jak ocenia Pan współpracę ze stroną rosyjską w ogólnym zarysie?

Pracując na swoim Wydziale, który istnieje od 13 lat, nie doświadczyłem nigdy tak intensywnych relacji z żadnym ośrodkiem, jak z ośrodkiem moskiewskim. Jest to, z mojego punktu widzenia, wyjątkowe zjawisko, że przy świadomości wszelkich różnic, wzajemnych pretensji i stereotypów jesteśmy w stanie realizować takie projekty. Współpraca dwóch naszych wydziałów jest na tyle owocna, że dojrzewamy do stworzenia wspólnego konsorcjum naukowo-badawczego. Zastanawiamy się nawet nad zapoczątkowaniem polsko-rosyjskiego projektu edukacyjnego, przewidującego wydanie na koniec studiów dwóch dyplomów – polskiego i rosyjskiego. Ponadto pracownicy UJ od czasu do czasu prowadzą wykłady na uniwersytetach w Rosji, a uczeni rosyjscy na naszym Wydziale.

Czy z tej współpracy korzystają studenci?

Polscy studenci mogą uczestniczyć w tych konferencjach i wykładach z udziałem kolegów z Rosji i odwrotnie. Natomiast próbujemy opracować jakiś pomysł, który pozwoliłby na wymianę większych grup studentów. Jest to o tyle trudne, że w grę wchodzą problemy finansowe.

Czy lubi Pan bywać w Rosji? W jakich miastach najbardziej?

Bardzo trudne pytanie. Po raz pierwszy byłem w Rosji 3 lata temu. Od tego czasu byłem tam 6 czy 7 razy – w Petersburgu, Chabarowsku, Moskwie i właściwie nic więcej nie widziałem. Wiem, że Rosja jest bardzo zróżnicowana. Na razie byłem w miastach uznawanych za typowo europejskie. Pomimo, że Chabarowsk leży za Uralem, jego mieszkańcy mają się za Europejczyków i mówią, że Amur jest granicą Europy. Być może wyjazdy te nie dały mi pełnego obrazu Rosji. Dla mnie Rosja jest fascynującym obiektem obserwacji, znakomitym polem do popisu dla analityka politycznego. Tyle, że jestem raczej filozofem, niż analitykiem i mnie bardziej interesują ogólne kwestie niezależne od tego, gdzie jestem.

Czy poczuł pan różnice między tymi trzema miastami?

Być może byłem za krótko, zwłaszcza na Dalekim Wschodzie. Spotykałem przeważnie osoby, które nie pochodzą stamtąd. Z rozmów z nimi nie byłem w stanie wywnioskować, że myślą inaczej, niż mieszkańcy sprzed Uralu. Natomiast widać, że dziedzictwo 70 lat komunizmu w Rosji odcisnęło swoje piętno. To piętno jest usuwane zdecydowanie szybciej w większych miastach, takich jak Moskwa czy Petersburg, niż w Chabarowsku. Aczkolwiek podkreślę, że Chabarowsk również pięknieje.

Jak ocenia Pan stan stosunków polsko-rosyjskich?

Jeśli chodzi o polityczny wymiar, mógłbym powiedzieć wiele, ale ograniczę się do dwóch stwierdzeń. Stwierdzenie pierwsze: na stosunki polsko-rosyjskie bardzo mocno rzutuje pamięć historyczna. Wyjaśnienie, jak ta pamięć jest kreowana, a być może kultywowana, po jednej i drugiej stronie byłoby niezwykle pomocne dla uchwycenia powodów napięć występujących w stosunkach polsko-rosyjskich. Być może jest tak, że ta pamięć historyczna z obu stron jest konstruowana na potrzeby rządzących. Drugi moment jest bardziej filozoficzny, związany ze sposobem konstruowania tożsamości narodowej w opozycji do tego, co nie jest nami samymi. „Ja", którym jest Polska, jest traktowane w opozycji do „nie ja", którym jest Rosja. Jest to interesujący przedmiot do badania i ewentualnie wytłumaczenia tym, którzy rządzą, czy tego rodzaju myślenie jest zasadne.

Czy nowe pokolenie napawa nadzieją na poprawę stosunków polsko-rosyjskich?

Młodzi ludzie liczą na to, że w dobie globalizacji sprawy polityczne będą odgrywać mniejszą rolę, na pierwszy plan wyjdą sprawy ekonomiczne. Udrożnione zostaną stosunki młodych ludzi niezależnie od tego, w jakich krajach żyją. Mają nadzieję, że przedsięwzięcia polegające na próbie tłumaczenia kłopotów wynikających z różnic kulturowych, które przerzucają mosty między poszczególnymi kulturami, osłabiają napięcia, ułatwią życie kolejnym pokoleniom. Pytanie, czy ta nadzieja jest słuszna, jest bardzo interesujące.

Дата публикации: 03.01.2014
Published by: Michał Olaś